Gestalt relacyjny

Gestalt to podejście terapeutyczne, ale też filozofia życia i określona perspektywa patrzenia na sprawy. Jest to podejście oparte na żywym, dynamicznym kontakcie, bliskiej relacji, dialogu i wrażliwości. Terapią Gestalt zajmują się ludzie, dla których są to rzeczy ważne i stanowią elementy filozofii życia, choć nie zawsze od początku są łatwe i świadome. Gestalt to podejście dla ludzi o dziecięcej naturalności i ciekawości, choć w „dorosłym wydaniu”

W zrozumieniu Gestaltu może pomóc obserwowanie prostoty i naturalności dzieci. Dziecko („niezepsute” jeszcze zanadto wychowaniem) nie kalkuluje, co się opłaca, co wypada i co wolno. W odpowiedzi na bodziec pojawiają się adekwantne emocje; tak intensywne i w taki sposób wyrażane, jak jest to dla dziecka naturalne. Przykładowo, dziecko odsunie się, jeśli podejdzie się dla niego zbyt blisko. Stanie tam, gdzie czuje się bezpiecznie wobec drugiej osoby (granica). Nie zgodzi się na przytulenie, jeśli go nie chce, a szacunek dla „nie chcę” wymusi krzykiem, jeśli będzie zmuszone. Nawet jeśli się zgodzi, żeby je przytulić, a będzie to dla niego zbyt mocne, zaprotestuje. I będzie w tym naturalne.

Jako dorośli, po przejściu „tresury” wychowania często gubimy to, co jest emocją prawdziwą w danej sytuacji czy naszym naturalnym zachowaniem. Nazywamy to mechanizmami twórczego przystosowania. Jeśli jakieś uczucie czy zachowanie jest zakazane, represjonowane, obarczone zagrożeniem w trakcie procesu dorastania, mamy dwa wyjścia: albo permanentnie narażać się na karę czy niebezpieczeństwo, takie jak np. zerwanie relacji, poczucie winy czy np. lanie (jest to perspektywa co najmniej bolesna, a często dramatyczna), albo też… przestać czuć to represjonowane, zagrażające uczucie, przestać je pokazywać i poskromić swoją naturalną reakcję. Oczywiście uczucia nie da się zwyczajnie wyłączyć, a blokowanie ekspresji to nic przyjemnego. Wtedy organizm, żeby się ratować, znajduje „obejście” sytuacji i np. zamiast płakać krzyczę, zamiast krzyczeć śmieję się (mówimy o nerwowym śmiechu, nieadekwatnym do sytuacji), zamiast protestować żartuję lub jestem złośliwy itp. Robię coś, co nie jest tak zagrażające i po pewnym czasie automat działa zanim do świadomości dotrze prawdziwe uczucie i autentyczne działanie. Z czasem to, co odgrywamy, staje się dla nas prawdą i gubimy kontakt z tym, co było pod spodem. Ale dzięki temu nam, dzieciom, udaje się przetrwać i zmniejszamy swoje cierpienie.

Kiedy dorastamy, te mechanizmy przestają nam być potrzebne. Chociaż nie jesteśmy już zależni od dorosłych i ich groźby tracą moc, mocy nie traci jednak mechanizm – działa dalej podświadomie uruchamiany.
Terapia pozwala te mechanizmy zobaczyć, uświadomić sobie, a przez to przejąć zarządzanie. Jeśli jestem świadomy/a smutku to mogę go przeżyć, a nawet na przykład pokazać zamiast udawać złość…

RELACYJNOŚĆ

Relacja w Gestalcie jest jak mąka w chlebie – sama Gestaltu nie tworzy, ale bez niej nie ma mowy o Gestalcie i chodzi tu o relację specyficzną – równą, partnerską, gdzie JA, choć inne od TY, jest tak samo ważne. Wszystko, co dzieje się w człowieku, powstaje, odnosi się do relacji i w niej ma też swoje dokończenie.

Fundamentem relacji JA-TY jest równość. Chociaż na terapii spotykamy się w rolach – klient (po pomoc) i terapeuta (pomagający) – to nie mądrość terapeuty pomaga klientowi zobaczyć to, na co bał się spojrzeć przez całe życie, tylko stanowiąca wystarczające oparcie relacja. Jako klient mogę zobaczyć, a zatem i pokazać, siebie prawdziwego (takiego, jakiego być może nikt inny jeszcze nie widział), jeśli mam wystarczającą pewność, że nie zostanę oceniony, wyśmiany, ani ukarany, czyli w relacji opartej na szacunku dla wszystkich uczuć i ich przejawów i moich przekonań. W relacji, w której razem ze wszystkimi różnicami jesteśmy równi, mamy takie same prawa. Tylko w takich warunkach mogę się rozwijać, poznawać siebie i siebie prawdziwego pokazywać.

Z tego wynika fakt, że jako terapeuci i counsellorzy nie stosujemy diagnozy klinicznej. Diagnoza określa człowieka i jego dolegliwość, a to jest sprzeczne z fenomenologicznym podejściem, które jest filarem Gestaltu, a ponadto rujnuje relację JA-TY*. Podczas diagnozowania ginie TY w relacji z klientem, jak i Gestalt. W naszym przekonaniu nie ma nic zdrożnego w umiejętności diagnozowania u Gestaltysty, pod warunkiem, że nie stosuje się jej w pracy. Diagnozowanie jednak kusi, gdyż jest dużo łatwiejsze niż budowanie relacji.

Istnieje w Gestalcie pojęcie diagnozy fenomenologicznej, jednak sformułowanie „diagnoza” wydaje się tu mylące, bo jest to bardziej proces oparty na „strumieniu świadomości” czyli dogłębnym kontakcie z wszystkimi płaszczyznami świadomości u terapeuty w spotkaniu z klientem i nie wynika z tego określenie dolegliwości czy dysfunkcji.

*choć wielu terapeutów używa jednak diagnozy, żeby poradzić sobie z lękiem przed niewiedzą czy potrzebą „zachowania twarzy”, którą można byłoby wyrazić zdaniem „jeśli wiem, co dolega klientowi, to wiem co z nim robić – uff”.